
Jak zwykle kilka słów od wydawcy. Moja recenzja po przeczytaniu.
Najmłodszy w historii sędzia Trybunału Konstytucyjnego zostaje publicznie oskarżony o zabójstwo człowieka, z którym nic go nie łączy. Ofiara pochodzi z innego miasta i nigdy nie spotkała swojego rzekomego oprawcy, mimo to prokuratura zaczyna zabiegać o uchylenie immunitetu.
Spisek na szczytach władzy? Polityczna zemsta? A może sędzia jest winny?
Oskarżony zwraca się o pomoc do znajomej ze studiów, Joanny Chyłki. Nie wie, że prawniczka, która niegdyś brylowała w salach sądowych, teraz zmaga się z chorobą alkoholową i upiorami z czasów młodości.
Razem zaczynają odkrywać tropy prowadzące do miejsc, gdzie zasady prawa nie sięgają…
Zapraszam na uzupełnioną recenzję książki z ostatniej środy "Jezioro szczęścia"
Remigiusz Mróz Imunitet
Immunitet to, czwarta już część, sensacyjno-kryminalnej serii, gdzie bohaterami są prawnicy zatrudnieni w prestiżowej kancelarii Żelazny&McVay. Kobieta trudna we współpracy, ale bardzo pewna siebie i swoich możliwości, adwokat do spraw niemożliwych do wygrania – Joanna Chyłka. Kordian Oryński (pseudo: Zordon) mężczyzna, który miło tego, że jego była patronka jest trudna w „obejściu”, uwielbia ją.
Akcja książki
rozgrywa się w Warszawie. Tym razem pomocy adwokackiej potrzebuje najmłodszy w historii sędzia trybunału Konstytucyjnego. Sebastian Sendal. Sędzie zostaje oskarżony o zabójstwo. Rzekomego zabójstwa Sebastian miał się dopuścić w Krakowie, nie będąc jeszcze sędzią Trybunału. Wszystko wskazuje, na to, że sędzia padł ofiarą szeroko zakrojonego spisku.
Bardzo prawdopodobne, że sprawa ma również charakter polityczny. Ma ona związek z poparciem partii rządzącej dla młodego sędziego. Podczas śledztwa wychodzą na jaw niestety niezbyt pochlebne informacje na temat Sebastiana Sendala. Okazuje się, że młody prawnik jest związany nie tylko w polityczne gierki, ale również powiązania z mafią i przemoc domowa.
Fabuła książki jest jak najbardziej na czasie. Temat Trybunału Konstytucyjnego jest wszakże bardzo chwytliwym tematem w ostatnim czasie.
Remigiusz Mróz jednak nie od razu wykłada wszystkie karty na stół. Czytelnik odkrywa poszczególne elementy układanki, autor dozuje emocje. Nie możemy się w żaden sposób domyśleć zakończenia. Już nam się wydaje, że wiemy na pewno, co się zdarzyło i tu jak przysłowiowy królik z kapelusza wyskakuje koleje wydarzenie lub kolejny świadek.
Na koniec książki autor śmieje nam się w twarz, pozostawiając nas z poczuciem porażki. Wszystkie nasze przypuszczenia odnośnie zakończenia okazują się złe. Choćbyśmy nie wiem jak, się starali, nie domyślimy się zakończenia.
Jest idealną książka na stres. Jest w zasadzie łatwa, przyjemnie się ją czyta. I najważniejsze wciąga
i pochłania nas bez reszty, jest więc gwarancja na odstresowanie. Przy niej zapominamy od codziennych kłopotach, zagłębiając się a losy bohaterów, w ich życiowe porażki i sukcesy. Autor stworzył bohaterów, których lubimy od pierwszego przeczytania. Przyciągają jak magnes i dlatego lubimy do nich wracać (ja już czwarty raz, bo to czwarta część)
i pochłania nas bez reszty, jest więc gwarancja na odstresowanie. Przy niej zapominamy od codziennych kłopotach, zagłębiając się a losy bohaterów, w ich życiowe porażki i sukcesy. Autor stworzył bohaterów, których lubimy od pierwszego przeczytania. Przyciągają jak magnes i dlatego lubimy do nich wracać (ja już czwarty raz, bo to czwarta część)