W
roku 2000 świat się nie skończył. Dał nam szanse.
Tylko
czy udało się je wykorzystać, skoro wszystko zmieniało się tak szybko?
„Lata
powyżej zera” to trochę jak dla mnie sentymentalny powrót do początku wieku
XXI. To pierwsze lata 2000 roku, którego wszyscy podświadomie się obawialiśmy.
Z niepokojem i ekscytacją wyczekiwaliśmy , czy magiczną datę pierwszego
stycznia 2000 roku, zapamiętamy wszyscy, bo przestaną działać komputery, banki
itp. Może jednak będzie to rok jak zwykle, czyli 24, szampan, fajerwerki i …
Jest
to również swego rodzaju powieść o pierwszym pokoleniu, które nie pamięta „jak
to było za komuny”. Mamy tu przegląd wydarzeń, taką pewnego rodzaju kronikę,
tego, co miało miejsce w Polsce i na świecie po 2000 roku. Jest tu atak na Word
Trade Center, przystąpienie Polski do Unii Europejskiej, śmierć naszego papież
Jana Pawła II.
Można
zauważyć również, że jest to rodzaj pamiętnika, z którego możemy dowiedzieć się
o życiu Anity Szymborskiej. Widzimy czasami, jak główna bohaterka, stara się
odnaleźć w świecie, który może za szybko pędzi do przodu. Mamy tu jakby
wrażenie, że odnalezienie własnego ja nie jest wcale łatwe w świecie pełnym
nowości, nowych grup społecznych, nowych subkultur. Anita chciałby utożsamiać
się z jakąś grupą, zaprzyjaźnić się z kimś, nie jest to wcale takie łatwe. W
ostateczności dziewczyna pozostaje samotna.
Możemy
tu zauważyć, jak szybko rozwija się technologia, gdzie z roku na rok, mamy
coraz więcej gadżetów, urządzeń, którymi się otaczamy. Niestety coraz mniej
ludzi wokół nas, każdy zamyka się w swoim świecie. Nie wszyscy potrafili się
odnaleźć w tym technologicznym bumie.
Książka-mimo
tego, że nie ma porywającej fabuły, akcja nie toczy się tu błyskawicznie i nie
trzyma nas w napięciu- jest naprawdę super. Co prawda ja nie należę do
pokolenia lat 2000, doskonale pamiętam PRL, stanie w kolejkach, kartki i te
sprawy. Jednak pamiętam też, jak szybko wkraczały nowinki, płyty CD zamiast
dyskietek, płyty DVD zamiast VHS. Ciekawość, jaką wzbudzał Internet, pierwsze
rozmowy na GG, czy czacie.
Jest
to pokolenie raczej moich dzieci, patrzę może na to trochę inaczej. Uważam
jednak, że jest to książka, po która warto sięgnąć.
Poruszane
są tu różne problemy, od tych błahych po te poważne. Pokazane, że dało się żyć
bez smartfwonów, komórki owszem były, ale rozmowy były drogie, więc dzwoniło
się tylko w pilnych sprawach. Ludzie spotykali się na trzepakach, w domach
kultury i rozmawiali ze sobą. Teraz technologia jest tak wszechobecna, że nie
wyobrażamy już sobie już życia bez Internetu, bez telefonu. Dzieciaki, zamiast
ganiać po podwórku, siedzą w domach i graja w gry na komputerze, rozmawiają
przez skype, i szukają Pokemonów oczywiście w telefonach.
Cieszę
się, że udało mi się żyć w świecie, gdzie liczył się człowiek, a nie to jaką ma
komórkę czy jakim samochodem jeździ.
Książkę
zdecydowanie polecam zarówno tym którzy są pokolenie 2000, ale również tym
starszym jak i tym troszkę młodszym. Myślę, że każde pokolenie znajdzie cos dla
siebie w tej książce.
Komentarze
Prześlij komentarz