
Kiedy
rodzice Bronagh umierają. Dziewczyna nie może odnaleźć swojego miejsca wśród
ludzi. Boi się, być kolejny raz zraniona. Jedyną osobą, której ufa, jest jej
siostra. Pewnego dnia na jej drodze staje młody i przystojny Dominic. Chłopak,
który jest przystojny, wygadany i ciągle zwraca na siebie uwagę.
Historia tych w sobie jest ok. Kłopoty nastolatków, które są
zawsze na czasie i przyciągają czytelników. Jednak niestety mam też wiele do
zarzucenia tym książkom. Po pierwsze bohaterowie. Autorka słabo wykreowała
swoich bohaterów. Byli oni dla mnie bardziej irytujący niż zaskakujący i
interesujący. W zasadzie nie polubiłam żadnego z nich. Działali mi raczej na
nerwy. Bronach ze swoją infantylnością i kaprysem strasznie mnie irytowała.
Może dlatego, że jestem zupełnie inną osobą i na pewno nie nadaję z Bronagh na jednych falach.
Druga rzecz, która mi się nie podobała, to słownictwo. Jakoś
nie specjalnie przeszkadza mi, ze w książce zdarzają się przekleństwa. Tak
zdarzają się i już się do tego przyzwyczaiłam. Jednak tu wulgaryzmy stosowane
są tak często, że zdarzało mi się, że odkładam książkę ze stwierdzeniem, mam dość.
Nie wiem, może jestem już za stara na takie książki, może nie
powinnam już ich czytać, bo zdarzało mi się nudzić przy czytaniu.
Jednak gdyby autorka popracowała trochę nad stylem i
dialogami. Trochę nad fabułą, myślę, że gdyby historia była bardziej realna, a
problemy mniej oderwane od rzeczywistości. Książka mogłaby być super.
Wiem, że teraz takie niegrzeczne książki są na czasie, myślę,
jednak że można je pisać tak, żeby nie były zbyt wulgarne, brakowało mi tu
czegoś, co byłoby dla równowagi piękne i kulturalne.

Komentarze
Prześlij komentarz