Postanowiłam, że we wtorki będę wstawiała post, który nie jest recenzją. Pewnie często będą to artykuły związane z moją pracą, a co za tym idzie z czytaniem.
Mam nadzieję, że się Wam spodobają. Będę wdzięczna za komentarze pod postem, czy chcecie więcej takich wpisów, czy może jednak zostać przy samych recenzjach.
Czytanie – proces poznawczy, jedna z umiejętności nabywanych przez człowieka w procesie edukacji, która umożliwia odbiór informacji przekazywanych za pomocą języka pisanego -Wikipedia.
Nuda. Tak zapewne powiedziałaby część młodego pokolenia. Wiem, wiem nie wszyscy i proszę mi tu się nie obruszać zaraz. Przyznać niestety musicie, że większość naszego młodego pokolenia mówiąc, kolokwialnie olewa czytanie. Właśnie, po co nam czytanie. No chociażby po to, żeby przeczytać instrukcje obsługi, rozkład jazdy pociągów itp.
Powiecie mi to wszystko frazesy, czcze gadanie i takie tam naukowe pierdoły. Ok, ale skąd wiecie, że to, co wy myślicie, jest prawdziwe. A spróbujcie iść do najbliższej biblioteki, zapytajcie przemiłej pani bibliotekarki (to takie trochę naciąganie, sama wiem, że nie wszystkie są miłe, ale co tam), o jakąś ciekawą książkę, a najlepiej pochodźcie między pólkami i weźcie tą, która do Was zawoła. Nie wiem okładką, grubością, a może tym, że jest niepozorna i cieniutka. Weźcie ja do domu i spróbujcie, się przełamać i dać jej szansę.
Mam nadzieję, że się Wam spodobają. Będę wdzięczna za komentarze pod postem, czy chcecie więcej takich wpisów, czy może jednak zostać przy samych recenzjach.
Czytanie – proces poznawczy, jedna z umiejętności nabywanych przez człowieka w procesie edukacji, która umożliwia odbiór informacji przekazywanych za pomocą języka pisanego -Wikipedia.
Nuda. Tak zapewne powiedziałaby część młodego pokolenia. Wiem, wiem nie wszyscy i proszę mi tu się nie obruszać zaraz. Przyznać niestety musicie, że większość naszego młodego pokolenia mówiąc, kolokwialnie olewa czytanie. Właśnie, po co nam czytanie. No chociażby po to, żeby przeczytać instrukcje obsługi, rozkład jazdy pociągów itp.
Przy instrukcji obsługi pewnie od razu polegnę, bo powiece, że są przecież obrazki i można krok po kroku odczytać po obrazkach jak co zrobić. No dobra tu się poddaję, ale reszta...?
Kiedy rozmawiam ze swoimi czytelnikami (pracuję w bibliotece), ręce mi czasami opadają.
Oddaje dzisiaj taki siódmoklasista książkę, lekturę oczywiście. Pytam:
- może weźmiesz sobie coś do poczytania, mamy dużo nowości.
Ten spojrzał na mnie spod byka i mówi.
- a nie, nie absolutnie.
No cóż, odpuściłam.
Nie mogę, powiedzieć lektury biorą, czasami nawet jakąś książkę złapią z regału. Ja tu cała szczęśliwa czytają. O nie, nie kochani, okazał się, że pani powiedział, że osoby, które będą miały dużo wypożyczeń, będą mogły mieć wyższe oceny z zachowania. O masz, więc biorą te książki z półek, zabierają je do domu i przynoszą. Przeczytać już niestety nie, bo to już za dużo zachodu.
Zachęcam, opowiadam, jakie mamy ciekawe książki, patrzą na mnie jak na istotę z innej planety, i wzrokiem mówią:
Czego ty do mnie kobieto mówisz?
Teraz kilka poważnych faktów. Co daje nam czytanie:
- wzbogaca nasze słownictwo, żebyśmy mogli powiedzieć coś więcej niż eeeeee, yyyyyyy, hmmmm
- rozwija naszą wyobraźnię, jest świetnym relaksatorem i odstersowywaczem
- rozwija nasze umiejętności poznawcze
- poszerza naszą wiedzę
- rozwija nasza umysł i poprawia pracę mózgu
- poprawia koncentrację i analityczne myślenie
- pomaga nauczyć się empatii
- poprawia umiejętność pisania.
- uczy od najmłodszych lat trudnej sztuki wyboru
- uczy nas jak wyznaczać i realizować swoje cele.
Powiecie mi to wszystko frazesy, czcze gadanie i takie tam naukowe pierdoły. Ok, ale skąd wiecie, że to, co wy myślicie, jest prawdziwe. A spróbujcie iść do najbliższej biblioteki, zapytajcie przemiłej pani bibliotekarki (to takie trochę naciąganie, sama wiem, że nie wszystkie są miłe, ale co tam), o jakąś ciekawą książkę, a najlepiej pochodźcie między pólkami i weźcie tą, która do Was zawoła. Nie wiem okładką, grubością, a może tym, że jest niepozorna i cieniutka. Weźcie ja do domu i spróbujcie, się przełamać i dać jej szansę.

Ja wiem, nie od razu Kraków zbudowano, dlatego nie porywajcie się od razu na książkę, grubości 700s. Zacznijcie może od jakiejś cieniutkiej, niepozornej.
Może Was przekona, że czytanie jest fajne i bardzo trendy. Zawsze możecie podzielić się swoją pasją z kolegami na Facbook'u czy Instagramie. Z książką w ręku też wygląda się ładnie.
Czytanie rozwija - pod warunkiem, że człowiek kombinuje i sięga po rożne rzeczy :) Wiadomo, dzieci rozwinie nawet najprostsza książka, choćby ucząc je sprawniej czytać, ale... mnie osobiście boli, gdy osoby czytające np. tylko romansidła i nie próbujące niczego nowego chwalą, jak bardzo je to rozwija i jak fajne to jest. Bo nie szukając niczego nowego w pewnym momencie "stajemy w miejscu" - czytanie staje się tylko rozrywką (w tym nie ma absolutnie nic złego, nie każdy musi być specem od literatury) i mówienie, że to rozwija po prostu nie jest prawdą.
OdpowiedzUsuńRomansidła nie są złe, pod warunkiem, że traktujemy je jako rozrywkę. Dla mnie osobiście czytanie to odskocznia od codzienności. Lubię romansidła, ale uwielbiam też thrillery, kryminał. Jeśli mam taką potrzebę bardzo chętnie sięgam po literaturę popularnonaukową.
UsuńPoza tym wiadome jest, że dorośli traktują raczej czytanie jako rozrywkę, po literaturę fachowa sięgamy kiedy jest to nam potrzebne do pracy, lub, żeby poczytać o czymś co nas interesuje.
Uwielbiam czytam <3 Jeśli na przykład wychodzi ekranizacja jakiejś książki to zawsze jest od niej gorsza. Czytając doświadczamy nieskończonych możliwości naszej wyobraźni, które kamera nie ogarnia :)
OdpowiedzUsuńCzytam, zawsze i wszędzie. Zawodowo (wykładam na uniwerku), dla przyjemności, dzieciom. Chciałabym kiedyś czytać za pieniądze :) Nie wyobrażam sobie dnia bez książki. Moje dzieci przed snem muszą mieć "seans czytania. Fefin już pomału zaczyna czytać samodzielnie, a ja czekam na dzień kiedy będę mogła powiedzieć: no już kończ czytać, bo późno :D
OdpowiedzUsuńMam szczęście, że mam czytające dzieci - tak jak kiedyś moi rodzice mi, tak teraz ja muszę im wieczorem światło wyłączać i książki zabierać bo by całą noc czytali i rano byłyby problem ze wstaniem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! Fajny pomysł z tymi wtorkami 😊
U nas zachecają książki dla danego tematu: syn o Minecrafcie, córka o zwierzętach. Ale np. Kasdepke cudownie wg syna pisze dla dzieci i bardzo go sobie on ceni.
OdpowiedzUsuńWiem po sobie jaki pozytywny wplyw ma czytanie. polecam kazdemu i w tym roku zamiezam wiecej przeczytac ksiazek :D
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie życia beż czytania. Można się oderwać od codzienności, zapomnieć o problemach. Nie wspominając już o rozwoju osobistym. Czytanie jest bardzo przyjemne.
OdpowiedzUsuńHa ale jak bylam w szkole to tez niczego nie bralam. Wtedy kobieta patrzyla na mnie i takie "znow, kolejna, wo matko... mamy pottera!" I keidy odpowiadalam "ale ja juz mam swoja biblioteke i starcza mi ksiazki stamtad. nieb ede wciskac do ciezkiego plecaka kolejne" I zaczynal sie SZOK. CZYTAJA! Ale takich jak ja bylo niewielu, a takich co z Twojego przykladu TYSIACE. Niestety ale dzisiejsze pokolenie nawet nie potrafi czytac ;) By czytac trzeba jeszcze rozumiec co sie czyta. I tu sie zaczynaja schody. Skoro znalam osobe 20 i 9 letnia i kazdy z nich czytal ledwo sylabami LEDWO! To gdzie rozumienie? A chodzenie na latwizne czyli czytanie nudnych streszczen i wyuczanie na pamiec...to kolejna kleska. Ale same egzamin sa temu winne KLUCZ. paranoja! Kto pamieta wyrpacowania na 10 stron o tym co sie myslalo widzialo i sadzilo?! Wtedy jakos potrafili mowic czytac i miec zdanie. Teraz tylko slychac NIE. SPADAJ. ODCZEP SIE. FRAJER. etc. Super slownictwo. Doprawdy ;) Dlatego az smutno sie robi jak sie patrzy jak w miastach braknie dobrych bibliotek. Filie sa zapuszczane w maliny a glowna jest tak straszna ;_; Gdzie celebracja? Gdzie swietowanie? ;_;
OdpowiedzUsuńPS: Te naukowe cos wcale nie dziala na wszystkich :) Na mnie nie dzialalo polowa :D
UsuńPS2: Chciałam oznaczyc FB Twoim osobistym ale sie nie dalo ;) https://www.facebook.com/recenzjedevi/posts/1845776225494925
Jak ja się cieszę że rodzice pokazali mi że czytanie to świetna sprawa! :D
OdpowiedzUsuńLubię czytać i czytam sporo, więc mnie nie trzeba przekonywać do czytania, chociaż ja próbuję przekonać do tego swoją córkę :) A w bibliotece uwielbiam chodzić między regałami i szukać tej jednej, jedynej książki, która do mnie zawoła "Weź mnie!" :D
OdpowiedzUsuńKiedyś czytali wszyscy. Nawet największe głąby w szkole. Dzisiaj uczniowie czytają streszczenia i opracowania lektur. Porównując starego głąba do dzisiejszego dochodzę do wniosku, że ten z przeszłości był super inteligenty. Magistra dzisiaj by zrobił. Mam nadzieję, że nikt się obrazi za te kilka ostrych słów.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie czytanie chyba najbardziej, albo i najbardziej "namacalnie" rozwija słownictwo. Dobrze poruszony temat w dobie dzisiejszych wszechobecnych obrazków ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo się ciesze, że aż tyle komentarzy. Cieszę się, ze wywołałam dyskusję. Jestem mega zadowolona że tyle dzieci i dorosłych czyta.
OdpowiedzUsuńA mi się wydaje, że to jest coś, co wynosi się głównie z domu. Jeśli rodzice czytają dzieciom od małego, jeśli dzieci widzą rodziców także z książką w ręku, to same uważają taki sposób spędzania czasu za atrakcyjny. Jeśli w domu rządzi telewizor czy komputer, a rodzice czytają najwyżej gazetkę reklamową z marketu, to dzieciom trudno będzie zapałać czytelniczą pasją. Raczej też zasiądą przed ekranami...
OdpowiedzUsuńI tu się niestety nie zgodzę. U mnie w domu dzieci widziały mnie ciągle z książką, codziennie było czytanie wieczorem. Niestety córka czyta, choć nie tyle co ja. Syn natomiast uważa czytanie za najgorsze zło tego świata. Mimo tego, że w teorii wiem wszystko, że czytanie jest ok i tak dalej, jednak syna nie udalo mi się przekonać, ze książki są ok. Będę jednak dale próbowała, może mi się uda.:)
UsuńMam nadzieję, że to się jeszcze zmieni! U mnie córka lubiła (nadal lubi), gdy jej czytałam, ale gdy przyszedł czas na naukę czytania, szło jej to bardzo słabo i do dziś nie czyta płynnie. Na początku wręcz nienawidziła czytania (samodzielnego), do dziś nie lubi czytać czytanek i lektur, ale chętnie chodzi ze mną do biblioteki i wybiera książki dla siebie - często ich nie kończy, bo są trochę za grube dla niej, ale pozwalam jej wybierać to na co ma ochotę. W domu często mnie zaskakuje czytając sobie jakieś książeczki lub zabierając coś do czytania do szkoły (wiem od pani, że faktycznie czasami na przerwach lub w świetlicy czyta). A na początku też myślałam,że książki będzie omijać szerokim łukiem ;) Ale nadal jej czytam na głos, głównie lektury ;)
UsuńOj tak czytanie ma bardzo dużo zalet, kiedyś oczywiście w czasach szkolnych nie przepadałam za książkami, teraz częściej sięgam po czasopisma niż po książki, ale w wolnej chwili lubię czytać np. biografie :)
OdpowiedzUsuńKiedy byłam mała nie znosiłam czytać. ;) Ale zostałam przechytrzona, ktoś zaczął mi czytać jakąś książkę, przerwał w najciekawszym momencie i wyszedł z pokoju. (Ponoć podchodziłam do tej książeczki tak ostrożnie, jak do jakiegoś groźnego zwierzęcia, ale w końcu podeszłam. I zaskoczyło, od tamtej pory czytam).
OdpowiedzUsuńPotem był szał, czytałam i czytałam wszystko. A teraz może nie tyle wróciłam do punktu wyjścia, co czytam dużo mniej. I nie chodzi tylko o czas. Czasami po prostu nie mam ochoty, innym razem okazuje się, że lektura nie jest ciekawa.
Nie mam pojęcia, jak wygląda program w szkole i jak dzieci są zachęcane do czytania, ale może one, jeszcze nie natrafiły na książkę, która je wciągnęła? (Chociaż z takim podejściem, to pewnie i nie natrafią :P )