Dawno nie miałam przyjemności, czytać książki z gatunku -katastroficzne. W zasadzie nie lubię książek o katastrofach, szczególnie kiedy
mowa o tych z jedzenia ludzi i tak dalej.
Miałam tylko nadzieję, że ta do takich nie należy.
Ben to znany chirurg – ortopeda, który wraca do domu z
konferencji medycznej. Ashley to młoda dziennikarka- felietonistka, która
śpieszy się na swój ślub. Na lotnisku okazuje się jednak, że nigdzie nie
polecą, ponieważ pogoda na to nie pozwala.
Ben jednak nie daje za wygraną, niedaleko lotniska znajduje
prywatne lotnisko, gdzie udaje mu się wynająć awionetkę.
Podczas rozmowy z pilotem dowiaduje się, że na pokładzie jest
jeszcze jedno miejsce, postanawia, że zaproponuje je młodej kobiecie poznanej
na lotnisku.
Jak łatwo się domyślić jest to Ashley. Wyruszają, lot wydaje
się przebiegać bez zarzutów. Niestety po jakimś czasie samolot zaczyna
wariować, okazuje się, że pilot ma zawał. Udaje mu się, jakimś cudem wylądować, niestety okazuje się, że wylądowali gdzieś w środku gór.
Pilot umiera, Ben i Ashley są ranni.
Tu zaczyna się cała przygoda. Ben ma złamane żebra, niestety
dziewczyna jest w dużo gorszym stanie. Na szczęście ma ortopedę pod ręką, który
bardzo się tu przydaje.
Od tego momentu nasi bohaterowie są na siebie skazani, ich
życie zależy od nich, a i zapomniałbym, od psa, który leciał z nimi, był
przyjacielem pilota. Choć źle mówię to nasza bohaterka, skazana jest na Bena.
Dlaczego? Hmmm. Tego to ja wam już nie powiem. Bo przecież
chcecie przeczytać książkę? Prawda?
Powieść nie ma może zbyt wartkiej akcji, fabuła nie jest może
zbyt skomplikowana. Zatem zapytacie, to właściwie podobała Ci się ta książka,
czy nie?
Podobała się i to bardzo. Najbardziej podobało mi się te ukryte
zagadnienia, na które autor chce zwrócić naszą uwagę.
Ben nagrywający na dyktafon codzienne relacje dla swojej
żony. Drobnostki, których normalnie nie dostrzegamy. Brak jedzenia,
najbliższych, strach. Fakt, że jesteśmy skazani na zupełnie obca nam osobę.
Akcja rozwija się powoli, co pozwala nam na poznawanie poszczególnych faktów i tajemnic naszych bohaterów. Jednak pod koniec książki
akcja bardzo przyśpiesza. Powiem szczerze, że końcówka bardzo mnie zaskoczyła i
poruszyła. Czytając, zastanawiałam się, czy ja byłabym być równie silna, jak
bohaterka. Uwielbiam góry, ale bardzo się ich boję. To przepiękne miejsca, ale
bardzo niebezpieczne dla tak niedoświadczonych ludzi, jak ja. Podziwiam tych,
którzy wspinają się po wysokich górach. Nasza bohaterka miała szczęście, że
trafiła na faceta, który dużo wiedział o górach.
"Pomiędzy nami góry" to bardzo piękna opowieść, która opowiada, jak ważna jest
nadzieja, o przetrwaniu, o miłości, o tym, jak ciężko czasami pogodzić się z
losem. O tym, jak ciężko pogodzić się ze sobą.
Ciekawa wydaje się ta książka, myślę, że i mi mogłaby przypaść do gustu:)
OdpowiedzUsuńChyba widziałam niedawno reklamę tego filmu... średnio mnie interesują takie pozycje, ale zainteresowała mnie jedna kwestia o której napisałaś "Ben nagrywający na dyktafon codzienne relacje dla swojej żony. Drobnostki, których normalnie nie dostrzegamy"... no właśnie, musi wydarzyć się coś, żebyśmy zaczęli dostrzegać to co mamy wokół siebie
OdpowiedzUsuńHym, nigdy nie byłam fanką takiego gatunku książek czy filmów, ale może się skuszę po twojej recenzji ;)
OdpowiedzUsuńmój blog :)
Książka wydaje się być bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńDopisuję do listy "do przeczytania", bo ja z kolei lubię filmy i książki katastroficzne :D
OdpowiedzUsuńJa oglądałam film - początkowo wydawał mi się nudny i przewidywalny, ale historia mnie wciągnęła, a koniec uważam za majstersztyk :) Piękna opowieść!
OdpowiedzUsuńGdzieś chyba widziałam reklamę filmu, na podstawie tej książki, pewnie przeczytam i obejrzę jedno i drugie :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką. Słyszałam o filmie, ale nie wiedziałam, że książka też istnieje :)
OdpowiedzUsuńZwykle średnio mnie przekonują takie książki i filmy, bo są do bólu przewidywalne. Ale skoro tak zachwalasz zakończenie, to chyba się skuszę, żeby to sprawdzić.
OdpowiedzUsuńA oglądałaś może film? Co polecasz bardziej?
OdpowiedzUsuń